Przeglądając różne fora, czy to kulinarne, czy to dla osób chcących rozpocząć przygodę ze zdrowym odżywianiem i przy okazji pozbyć się zbędnych kilogramów, często natrafiam na te same stwierdzenia, które, delikatnie rzecz ujmując, mijają się z prawdą.
Mimo mnóstwa artykułów naukowych pojawiających się chociażby w książkach, gazetach, czy na stronach internetowych, pokutują opinie, że nie wolno jeść po godzinie 18 albo, że tłuszcze czy makarony w diecie to zło i to przez nie uzyskanie wymarzonej sylwetki jest niemożliwe.
Wspomnę teraz tylko o 5 mitach, zdecydowanie najczęściej przeze mnie spotykanych.
- Mit 1: Unikaj tłuszczu! Zacznij jeść produkty ‘light’!
Zacznę od tego, że tłuszcze są niezbędne w zdrowej diecie i to nie podlega żadnej dyskusji.
Produkty light dostępne są w każdym sklepie, zachęcają wypisanymi na opakowaniu procentami odjętego tłuszczu bądź cukru. Sprawiają niemalże wrażenie, że takiego serka, czy jogurtu można jeść ile się podoba i nie poniesiemy z tego tytułu żadnych konsekwencji.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w miejsce tej zmniejszonej ilości chociażby tłuszczu, pojawiają się inne, często znacznie bardziej niezdrowe dla nas składniki. Jeśli porównamy skład jogurtu light i jogurtu pełnotłustego, najczęściej okazuje się, że light, mimo obniżonej zawartości tłuszczu, ma dodany cukier i nierzadko sporą ilość chemii służącej do zgęstniania wody dodanej zamiast tłuszczu.
Czytajmy i porównujmy etykiety, wtedy wszystko będzie jasne.
- Mit 2: Jedz najpóźniej o 18!
To chyba jest moja ulubiona teoria. Spotkałam się nawet z opinią, żeby ostatni posiłek zjeść o 16. Nie mam pojęcia skąd taka granica. Czas kolacji powinien być zależny od tego, o której godzinie idziemy spać. Najlepiej jest, jeśli jemy 2-3 godziny przed snem. W tym czasie strawimy już wszystko i będzie nam się dobrze spało.
Istotne jest, żeby kolacja nie była zbyt ciężkostrawna i zwyczajnie zbyt obfita, bo wtedy proces trawienia może zająć nam pół nocy.
Lubię dłużej posiedzieć wieczorami, więc jem kolację ok. 20:00-20:30.
Pomysły na kolację:
- Mit 3: Mniej jedz i koniecznie zrezygnuj z kolacji!
Po tygodniu takiej diety najprawdopodobniej lodówka się nie zamyka. Zdecydowanie nie polecam.
Od kiedy zaczęłam jeść lepiej, czyli regularnie, na spokojnie, zaczęłam jeść kolacje i zdecydowanie częściej przygotowywałam posiłki, to zaczęłam chudnąć. Rezygnacja z niektórych posiłków, w tym przypadku z kolacji, powoduje bardzo duży spadek glukozy we krwi, a to nie jest korzystne ani dla zdrowia, ani dla sylwetki. Organizm dostaje sygnał, że go głodzimy i stara się robić zapasy z tego, co ma, nie chcąc spalać pożywienia, które zjadamy. W efekcie tego tyjemy.
Należy jeść kilka niedużych posiłków w ciągu dnia, wtedy organizm będzie je wykorzystywał do swoich potrzeb, zamiast tworzyć nam tkankę tłuszczową, tam gdzie jej nie chcemy.
- Mit 4: Wyeliminuj z diety makaron i ryż!
Wiele osób przechodząc na dietę odchudzającą rzeczywiście z nich rezygnuje. Później wraca do swoich nawyków żywieniowych, a wraz z nimi powracają kilogramy.
Mamy złe skojarzenia z makaronem. Od razu widzimy tłusty sos, który nijak nie pasuje nam do obrazka zdrowego, a przede wszystkim dietetycznego żywienia. Jednak zjedzenie makaronu (szczególnie razowego, ponieważ jest on węglowodanem złożonym) na długo daje nam uczucie sytości, nie odczujemy też gwałtownego spadku cukru we krwi, który wiąże się z napadami głodu.
O makaronie było już nieco szerzej u nas na blogu: NIE USUWAĆ! Przetłumaczyć
Podobnie sprawa ma się z ryżem. Wystarczy spojrzeć na szczupłych Chińczyków lub Tajów, dla których ryż jest podstawą diety. Ryż jest lekkostrawny, szczególnie biały, z kolei ryż brązowy zawiera m.in. więcej błonnika i żelaza. Jest wolno trawiony, podobnie jak makaron, dzięki czemu czujemy się najedzeni jeszcze długi czas po posiłku.
Ze swojej strony polecam ryż brązowy, tak samo jak pełnoziarnisty makaron. Pełnoziarniste zboża pomagają nam znacznie bardziej w zachowaniu wagi niż zboża rafinowane.
Obiady i sałatki z makaronem:
A tutaj z ryżem:
- Mit 5: Ziemniaki tuczą!
Oj niedobre te ziemniaki, niedobre.
Nic samo z siebie nas nie utuczy. Zwyczajnie należy brać pod uwagę ilość i sposób przygotowania produktu. Ziemniaki mają sporo składników odżywczych, mało kalorii i szybko się nimi najadamy. Frytki kupione w budce na mieście, czy nawet te domowe z głębokiego tłuszczu, to nie to samo, co frytki z piekarnika z odrobiną oliwy z oliwek. Ziemniaki gotowane w wodzie, czy na parze też będą w porządku, oczywiście do chwili, kiedy zaczniemy podnosić ich kaloryczność tłustymi dodatkami. Ważna jest też ilość ziemniaków na naszych talerzach, jeden czy dwa ziemniaczki są ok, cały kopiec już niekoniecznie.
Nasze ziemniaczane propozycje:
Wszystko jest dla ludzi, ale ważny jest umiar. Dietę warto wspierać aktywnością fizyczną i rozsądnym podejściem do tematu żywienia i sposobu życia. A niektóre mity warto włożyć między bajki ;)